Teraz już naprawdę powracamy - parę wyjaśnień i nasze świnkowe nowości
Witajcie :) Tak, tak, już wszystko wyjaśniam. Pierwsze, co chciałam wam przekazać, to to, że teraz już naprawdę powracam do pisania na tym blogu. Posty będą się pojawiały częściej. A co do przerwy, którą sobie zrobiłam, to ogłaszałam ją na tamtym blogu. Miała ona trwać 2 miesiące i tak się stało :) A skoro na jednym blogu robię sobie przerwę, na drugim też. Chciałam sobie odpocząć od blogowania, by wrócić z głową pełną pomysłów. I tak właśnie się stało :)
To teraz po krótce napiszę co u nas. Podczas mojej nieobecności zaszło parę zmian i pojawiły się nowości. Pierwszą z nich jest kuweta w klatce u Milci. Mój tata kupił ją, gdy był w Warszawie. I wiecie, co się okazało? Że umie z niej korzystać. No... dobra, pomijając to, że służy jej też jako legowisko XD. Ale cii... Poza tym prawie wszystkie boby znajdują się w niej, więc jestem z Milki bardzo dumna :D. No i tak... nie wiem czy wcześniej o tym wspominałam, że jej nowym jedzeniowym ulubieńcem stała się natka pietruszki. I bardzo dobrze, bo zawiera dużo wapnia i wit. C, która w tym okresie jesienno - zimowym jest bardzo potrzebna :). No i tak sobie świnia jakoś żyje...
A ostatnio moim największym marzeniem stało się to, żeby miała koleżankę. Zresztą marzę o tym od chwili, w której dowiedziałam się że świnki są stadne, a odkąd Wally (chyba każdy wie jaki Wally :3) ma kolegę, zdałam sobie sprawę, że jestem jedyna w blogsferze z jednym prośkiem :( Błagam rodziców i błagam... i wiecie co mój tata powiedział? Że jak będę się dobre uczyć to pomyśli nad tym. Ale gdy powiedziałam dwa słowa brzmiąca "łączenie" i "wybieg" od razu zaprzestał na to ochoty... A gdyby się jeszcze dowiedział o tych wszystkich WPA itd. to wątpię żeby czymś to zaowocowało :(. Niby moi rodzice lubią Milkę, ale jak przyjdzie co do czego, to nawet na wizytę kontrolną u weta czy zamówienie paczki z Hipcia nie pozwalają :'(. Więc wątpię, żeby Micia kiedyś miała jakąś przyjaciółkę, ale bardzo bym chciała, ona zresztą też...
Ehh... to chyba tyle u nas. Dodaję jeszcze parę zdjęć na pożegnanie :)
To teraz po krótce napiszę co u nas. Podczas mojej nieobecności zaszło parę zmian i pojawiły się nowości. Pierwszą z nich jest kuweta w klatce u Milci. Mój tata kupił ją, gdy był w Warszawie. I wiecie, co się okazało? Że umie z niej korzystać. No... dobra, pomijając to, że służy jej też jako legowisko XD. Ale cii... Poza tym prawie wszystkie boby znajdują się w niej, więc jestem z Milki bardzo dumna :D. No i tak... nie wiem czy wcześniej o tym wspominałam, że jej nowym jedzeniowym ulubieńcem stała się natka pietruszki. I bardzo dobrze, bo zawiera dużo wapnia i wit. C, która w tym okresie jesienno - zimowym jest bardzo potrzebna :). No i tak sobie świnia jakoś żyje...
A ostatnio moim największym marzeniem stało się to, żeby miała koleżankę. Zresztą marzę o tym od chwili, w której dowiedziałam się że świnki są stadne, a odkąd Wally (chyba każdy wie jaki Wally :3) ma kolegę, zdałam sobie sprawę, że jestem jedyna w blogsferze z jednym prośkiem :( Błagam rodziców i błagam... i wiecie co mój tata powiedział? Że jak będę się dobre uczyć to pomyśli nad tym. Ale gdy powiedziałam dwa słowa brzmiąca "łączenie" i "wybieg" od razu zaprzestał na to ochoty... A gdyby się jeszcze dowiedział o tych wszystkich WPA itd. to wątpię żeby czymś to zaowocowało :(. Niby moi rodzice lubią Milkę, ale jak przyjdzie co do czego, to nawet na wizytę kontrolną u weta czy zamówienie paczki z Hipcia nie pozwalają :'(. Więc wątpię, żeby Micia kiedyś miała jakąś przyjaciółkę, ale bardzo bym chciała, ona zresztą też...
Ehh... to chyba tyle u nas. Dodaję jeszcze parę zdjęć na pożegnanie :)
↑ Zaległe halloweenowe zdjęcia xD Co nie że Milcia wyszła jak jakiś duch?
Moja mama kocha Wallyego i traktuje go jak swojego wnuka jakiegoś, więc podejrzewałam, że kiedyś w końcu się zgodzi na kolegę. Chcę dla świnek jak najlepiej, zawsze się pyta czy może im coś dać do jedzenia itd. Ogólnie widać, że kocha te zwierzaki i są dla niej częścią życia jak i dla mnie. Niestety nadal duża część rodziców nieletnich jest taka, że na zwierzę się zgadzają, ale jest ono bardziej dziecka niż ich. Jest bo jest i tyle. A co się z nim dzieje jest mało ważne, zwłaszcza jak wjeżdża temat tego, że nie można trzymać zwierzęcia w pojedynkę albo że trzeba jechać do weta bo zaczyna kichać i kaszleć. Nagle rodzic nie wie o czym jest mowa, zmienia temat, narzeka na byle co i taki tam... Ciężkie to życie niestety :/
OdpowiedzUsuńNiestety :( Ja sobie postanowiłam, że będę robić wszystko żeby Milka miała koleżankę. Marzy mi się mama z Sanoka, której adopcja aktualnie jest wstrzymana z powodu choroby. Nie wiem co prawda nawet jak ona wygląda, ale wiem że ją chcę , zwłaszcza że jest niedaleko mojej miejscowości. U mnie z wetem najgorszy jest taki problem, że najbliższy wet jest dosyć daleko... nie wiem ile km, ale pół godziny jazdy to na pewno. O moich rodzicach trudno powiedzieć że kochają Milkę, ale na pewno bardzo ją lubią. Twierdzą głównie że byłby za duży syf i wydatki, gdyby były 2 świnki :(
Usuń